Zaczęło się od tego, że moja piękniejsza połowa (MPP) zapisała mnie (nas, ale o tym sza) do dietetyczki. Nie dość, że pomogło to jeszcze została prócz niskiej wagi fajna znajomość- Ania i Damian. I właśnie Damian stwierdził, że bieganie będzie dla mnie najlepszą formą ruchu - w końcu gość wiedział co mówi - dwa maratony już zaliczył.
I tak zacząłem sobie truchtać łamiąc najpierw magiczną granice 5 kilometrów bez zadyszki, potem 7 kilometrów, a potem... Krynica...
A dlaczego "nigdy więcej"??? Bo to hasło towarzyszy mi na każdych biegach powyżej półmaratonu - zawsze sobie obiecuje, że to ostatni raz taki dystans. Że nigdy więcej nie będę biegał powyżej 10 kilometrów.
I tak zacząłem sobie truchtać łamiąc najpierw magiczną granice 5 kilometrów bez zadyszki, potem 7 kilometrów, a potem... Krynica...
A dlaczego "nigdy więcej"??? Bo to hasło towarzyszy mi na każdych biegach powyżej półmaratonu - zawsze sobie obiecuje, że to ostatni raz taki dystans. Że nigdy więcej nie będę biegał powyżej 10 kilometrów.