Czy ja pisałem, że nie lubię biegać po asfalcie??? Pisałem. To co mnie podkusiło żeby wystartować w biegu na 8 kilometrów??? A jak by inaczej - Damian. Bardziej namówił niż kusił ale na jedno wyszło. Jedziemy zrobić pięć pętli wokół Uniwersytety Ekonomicznego w Krakowie. MPP i Młody przekupieni piękną pogodą i obietnicą, że nie muszą nigdzie za nami chodzić tylko w jednym miejscu będą kibicować (tak jak na Capgemini), dodatkowo namówiłem sąsiadów na wyjazd co by raźniej było.
Jesteśmy godzinę przed startem, więc na spokojnie odbieramy pakiety startowe, przebieramy się i idziemy do naszych kibiców. Słońce pięknie świeci, żony zadowolone, dzieciaki szaleją i nie tylko dzieciaki ;)
Po obowiązkowej rozgrzewce jeszcze chwila na zdjęcia. Miała być ładna fotka mojej MPP i Damiana żony, a wyszło to co wyszło. Nie mam pojęcia co w tym momencie chciałem zrobić....
Jesteśmy godzinę przed startem, więc na spokojnie odbieramy pakiety startowe, przebieramy się i idziemy do naszych kibiców. Słońce pięknie świeci, żony zadowolone, dzieciaki szaleją i nie tylko dzieciaki ;)
Bohaterowie drugiego planu
Ania i Ania oraz moja noga
Koniec rozrywek. Startujemy. Planujemy spokojny bieg tak "piąteczką" ale pierwszy kilometr wychodzi wg Damiana garmina 4:18. Hmmm. Trochę za szybko jak na mnie ale co tam. Raz się żyje. Trzymamy tempo. Pierwsze kółko zaliczone. Taaaaa. Kółko. Kwadratowe. Prosta, 90 stopni w prawo, prosta, 90 stopni w prawo, prosta, 90 stopni w prawo i uwaga, dla zmylenia przeciwnika 90 stopni w lewo kawałek prostej i 90 stopni w prawo na pierwszą prostą. Trzeba jeszcze pamiętać żeby kółka liczyć, co by za dużo nie zrobić. Kolejne kilometry wychodzą po 4:20 i nie czuję się zmęczony. Czyżbym oszukiwał na Trzech Kopcach? Czy może doping MPP, Młodego, sąsiadów i Damiana rodzinki działa jak dopalacz. Kolejne kółko zaliczone, piąteczki z kibicami, dodatkowa moc w nogach, uśmiech na twarzy i biegniemy dalej.
Chociaż na zdjęciu przed Damianem ;)
Na początku ósmego kilometra Damian odkrywa w sobie nowe pokłady mocy i zaczyna przyspieszać. Próbuję dotrzymać mu kroku, ale bieganie poniżej 4 min/km jest zdecydowanie nie dla mnie. Zwalniam do poprzedniego tempa i jeszcze tylko w prawo, lewo i tym razem prosto na metę.
Muszę popracować nad uśmiechem
I tak o to ukończyłem Bieg UEK z czasem 35:11 netto co dało mi 54 miejsce na 142 startujących (50/99 w męskiej). Damian dobiegł przede mną 35 sekund i tak chłopak pilnował żeby go nikt nie wyprzedził z prawej strony, że nie zauważył jak z lewej przemknął koło niego jakiś sprinter.
Damian i człowiek cień
Podsumowanie. Biegło mi się bardzo dobrze (pomimo asfaltu) ale to chyba tylko dzięki wsparciu wiernych kibiców. W nagrodę za głośne kibicowanie i nasz niezły wynik pojechaliśmy wszyscy na wielkie porcje makaronu. My uzupełnić węglowodany, Młodzi po prostu się najeść a żony... Żony po małej porcji bo dbają o linię nie były głodne.